Wieniec...
Cześć! Mamy duże opóźnienie w pisaniu bloga, ale wierzcie mi, że kiedy robi się coś na budowie własnoręcznie to jest z tego pisania duża frajda, a kiedy całą robotę robią firmy, to jakoś nie ma weny :P Dlatego postanowiliśmy kolejny raz zrobić podsumowanie prac i postępów jakie zostały poczynione na naszej budowie.
Po pierwsze, Panowie dokończyli murowanie ścian parteru. Oczywiście nie byłbym sobą jakbym wszystkiego nie posprawdzał i znalazłem coś czego znaleźć nie chciałem nawet w najgorszych koszmarach. Serce zaczęło mocniej bić i pojawił się lekki stres. Zauważyłem, że ściana z tyłu domu, konkretnie w kuchni jest MEGA krzywa. sami zobaczcie:

Od razu wziąłem telefon i zadzwoniłem do Jarka (wykonawcy), mówie mu jaka sytuacja i w odpowiedzi dostaje "możliwe, że się naruszyła przy zakładaniu nadproża na folii izolacyjnej nad pierwszą warstwą. Spoko jutro naprawimy". Trochę mnie zamurowało, słysząc spokój w jego głosie, ale ok. Następnego dnia rano o godzinie 7:30 jadę zobaczyć co tam wymyślą i chciałem zobaczyć jak to naprawią, ale cóż... spóźniłem się i ściana była już prosta jak strzała. Więc Panowie zabrali się za szalowanie wieńca, a w międzyczasie dotarły kominy. Jako, że w planie jest pompa ciepła i komin dymowy (jak już kiedyś wspominaliśmy) będzie rezerwą zrezygnowaliśmy z droższego (i zapewne lepszego jakościowo) komina firmy Schiedel, na rzecz Leiera:



Komin dymowy:

komin wentylacyjny do garażu:

i najmniejszy komin wentylacyjny do łazienki:

Nie tracąc czasu Panowie osadzili pierwszy pustak kominowy na swoim miejscu i zalali go do pełna betonem. Będzie on pełnił formę "fundamentu" dla reszty komina:

Następnego dnia stanęły kolejne elementy komina, zostało wycięte miejsce na wyczystkę, skraplacz i przyłącze czopucha:

Rozpoczęła się także, z naszej perspektywy najtrudniejsza część, czyli zaszalowanie słupów żelbetowych i podciągu przy bramie garażowej:


Zostało wrzucone zbrojenie i tutaj również wykorzystaliśmy betoniki, których używaliśmy do podniesienia zbrojenia w ławach fundamentowych, pamiętacie? :)


Następnego dnia rano przyjechał beton B25 i wieniec został zalany i solidnie zawibrowany. Podczas zalewania słupów żelbetowych prócz wibrowania, było sporo walenia gumowym młotem, aby po rozebraniu szalunku nie zastać niedolanych słupów. Zbrojenie jest dość gęste, a kamienie w betonie lubią się na nim blokować i wtedy zamiast betonu na dół słupa spływa same tzw "mleczko". Pewnie nie zdarza się to często, ale się zdarza.


A! No i na każdej ścianie gdzie bęedzie oparta więźba zostały założone kotwy z pręta gwintowanego fi 16mm w rozstawie co 150 cm.

Od teraz na budowie nastała cisza, wykonawcy pojechali na inną budowę, a wieniec sobie spokojnie schnął.
Na koniec jeszcze zdjęcia z drona w połowie prac:


To tyle na dzisiaj, Pozdrawiamy J&D :)













Komentarze