Po kolejnych kilku dniach pracy w końcu udało się opanować temat folii budowlanej ułożonej w szalunku. Na temat jej obecności można napisać książkę, bo jedni twierdza, że w deskowaniu jest zbędna, nawet jak nie ma chudziaka, inni zaś, że jest obowiązkowa. Z technologicznego punktu widzenia wylanie betonu bezpośrednio na piach spowoduje szybsze odprowadzenie mleczka cementowego, co przełoży się na gorsza jakość betonu. My od początku nastawialiśmy się na to, że folia będzie, a nasz kierownik jej wymagał, więc temat prosty. Folia nie jest zbyt dużym wydatkiem - my zakupiliśmy przez internet 200 m2 za 188 zł z darmową dostawą, więc jeśli nie macie chudziaka i ktoś wam mówi, że to daremny wydatek to polecam postawić na swoim i folię dać.
Zbrojenie ułożone w wykopie powinno być podniesione na wysokość minimum 5 cm, aby wlany beton tworzył minimum 5 cm otuliny wokół prętów. Powinno się do tego celu użyć podkładek z materiałów "betonopochodnych" lub kamienia:P Mogą to być betonowe dachówki, kostka brukowa, itp. My użyliśmy specjalnie do tego celu przystosowanych podkładek betonowych, bo udało się je załatwić za darmo. Niestety były tylko o wysokości 3,5 cm i 2 cm, więc poświęciliśmy chwile na poskręcanie ich razem, uzyskując podkładki wysokie na 5,5 cm...
Folia wrzucona, zbrojenie podłożone, szalunku skręcone deskami, więc zostało czekać na beton. Po obliczeniu ilości betonu wg projektu wyszło, że potrzebujemy ok 17,25 m3, więc zamówiłem 18 m3. Następnego dnia rano pojawiła się grucha z pompą.
Oczywiście, żeby wszystko było jak należy, Piotrek - kolega z pracy - przyjechał ze swoim wibratorem (buławą) do betonu. Wibrowanie betonu pozwala na pozbycie się pęcherzyków powietrza, poprawiając strukturę betonu, poprawia otulinę wokół prętów i pozwala na dokładniejsze dopasowanie się mieszanki betonowej do szalunku. Wszyscy na stanowiskach więc czas start :D
Ja byłem odpowiedzialny za lanie betonu, Piotrek szedł za mną i wibrował beton, a Julia i jej Tata wyrównywali na bieżąco łopatami i przerzucali z miejsc gdzie nalałem za dużo. Robiłem to pierwszy raz w życiu, więc wskazówki Pana operatora były bardzo pomocne. Fajne doświadczenie, aczkolwiek nie jest to takie łatwe i przyjemne jak może się wydawać.
Po wylaniu całych 7 m3 z pierwszego auta, serducho zabiło mocniej. Nie byliśmy jeszcze nawet w połowie, a w drugim aucie będzie 11 m3 i na bank nie wystarczy :O Już zaczęła się dyskusja czy Panowie będą w stanie dowieźć jeszcze trochę betonu jakby zabrakło. W czasie zalewania pozostałej części budowę odwiedził drugi kolega z pracy - Dawid i chcąc dołożyć "cegiełkę" do tego przedsięwzięcia, zabrał łopatę Julii i przejął jej obowiązki, a ta pojechała do domku i przywiozła nam pyszną kawkę i coś na osłodę ;)
Kamień spadł z serca kiedy zalaliśmy już całe ławy i dokładnie w momencie jak uzupełniłem szalunek stopy kominowej Pan operator oświadczył, że więcej betonu przez pompę już nie pójdzie! Słowem wyliczyliśmy idealnie, a z całego naddatku została taka mała plama:
Cała akcja trwała równo 2 godzinki, po wypiciu kawy wszyscy wrócili do swoich obowiązków, a mnie czekało jeszcze zatrzeć powierzchnię betonu. Co okazało się bardzo czasochłonne i zajęło kolejne 2 godziny. Końcowy efekt wygląda tak:
Pozdrawiamy J&D :)